środa, 24 listopada 2021

Wywiad z Valentiną dla magazynu Vanidad


W listopadowym wydaniu magazynu Vanidad pojawił się krótki wywiad z Valentiną, w którym opowiada ona o swojej karierze. Zapraszam do przeczytania.



17 listopada ukazało się 234. wydanie hiszpańskiej gazety Vanidad, w której Valentina Zenere, Álvaro Mel, Julio Peña i Lola Rodriguez zaprezentowali nową kolekcję Reeboka. Z całą czwórką został przeprowadzony wywiad, a w tym artykule chciałabym podzielić się z wami konkretnie wywiadem z Valentiną. Wstawione zdjęcia nie są oryginalne (nie zostały opublikowane na stronie Vanidad, znajdziemy je jedynie w papierowym czasopiśmie).


Oficjalny artykuł magazynu Vanidad znajdziecie tu: https://vanidad.es/moda/910830767/vanidad-edicion-fw21-kioscos.html.




VALENTINA ZENERE

- Twoim największym sukcesem w branży aktorskiej okazała się młodzieżowa telenowela Soy Luna emitowana przez Disneya. Jak się czujesz, będąc idolem młodzieży? Jak to jest być znaną na całym świecie zaledwie w wieku 18 lat?

- Sprawia mi odrobinę trudność odnalezienie siebie w tej idei 'idola młodzieży', bo jest to jedynie konsekwencja tego, co robię, co kocham robić, czyli aktorstwa i niczego więcej. Zdaję sobie sprawę, że jest to dla mnie ogromna odpowiedzialność i wszystko, co powiem, zrobię lub dodam w mediach społecznościowych, może mieć wpływ na wielu ludzi. Dlatego zawsze próbuję być jak najbardziej szczera i prawdziwa. Rozpoczęcie przygody z aktorstwem w tak młodym wieku nauczyło mnie, że najważniejsze jest mieć zawsze przy sobie rodzinę i przyjaciół.



- Mogłabyś się zgodzić ze stwierdzeniem, że Ambar Smith jest postacią, która odegrała dużą rolę w twoim życiu zawodowym jak i osobistym?

- Oczywiście, że tak. Ambar jest dla mnie cudownym wspomnieniem. Bardzo dorosłam z nią zarówno zawodowo jak i osobiście. Personalnie, stanowiła dla mnie okres nastoletni. Było bardzo ciężko wyjechać w trasę, być z dala od własnej rodziny, nie móc iść na urodziny, kolacje, jedzenie z przyjaciółmi, i tak naprawdę być w pewien sposób odizolowanym od życia, które wiodą zwykli nastolatkowie. Osobiście, miałam możliwość poznania cudownych ludzi i myślę, że to dzięki Ambar nauczyłam się radzić sobie bardzo dobrze.







- Czy będąc częścią Disneya, czułaś presję, przymus ciągłego pokazywania światu, że rzeczywiście masz talent i że nie ograniczasz się jedynie do grania pod publikę dziecięcą?

- To taki mit odnośnie tego, co przytrafia się aktorkom Disneya po Disneyu... i szczerze mówiąc, nie wiem zbytnio o co chodzi. Każda osoba to odrębny świat i każdy z nas ma inny cel, inną trasę. W moim przypadku wszyscy traktowali mnie bardzo w porządku, na całe szczęście, i też miałam głowę na prawidłowym miejscu. Kiedy przychodzi Ci rozpocząć nowe zadanie, gdziekolwiek by ono nie było, trzeba zmierzyć się ze wszystkim i pokazać innym, kim w rzeczywistości się jest, nieważne czy grało się w Disneyu, czy też nie. 



- Jednak twoja kariera rozpoczęła się w roku 2010, kiedy pojawiłaś się w czwartym sezonie serialu Casi Angeles. Jak narodziła się ta przygoda? Jakie jest najlepsze wspomnienie, które niesiesz stamtąd ze sobą?

- Mam wiele, wiele sentymentu do Casi Angeles. Cris Morena jest bardzo znana, jest świetną producentką... i dostanie roli w jednej z jej produkcji było dla mnie wielkim szczęściem. Chociaż była to długa droga... Byłam na zajęciach w teatrze, przyszedł zobaczyć nas menadżer i wybrał kilka z nas na przesłuchanie. Wtedy dostałam się do następnego etapu, ale gdy go ukończyłam, powiedziano mi, że byłam zbyt młoda i nie mogli znaleźć mi roli w serialu. Pojechałam na wakacje z rodzicami odrobinę zniechęcona, ale po kilku dniach otrzymałam e-mail, w którym napisali, że odnaleźli dla mnie miejsce i że chcą mnie w serialu! Wróciłam do Buenos Aires i zaczęłam nagrywania, chociaż nawet nie wiedziałam, jak się poprawnie czyta plan nagrywań. Najpiękniejsze co pamiętam to bezwarunkowe wsparcie moich rodziców. Bez nich nie mogłabym osiągnąć nic z tego, co już osiągnęłam. 





- Telefonistki to twój Netflixowy debiut, ale również szansa, by wpłynąć na głębszą wodę. W jaki sposób otrzymałaś tę szansę?

- Przebywałam w Madrycie, bo wtedy miałam w planach rozpoczęcie innego projektu, jednak finalnie się nie udało. W międzyczasie, kiedy miałam już wracać do Argentyny, zaoferowali mi udział w Telefonistkach. Pamiętam, że w tamtej chwili bardzo się przestraszyłam. Wiedziałam, że był to serial bardzo znany, miał wiele sezonów... i wejść tam na kilka odcinków do ostatniego sezonu... miałam w głowie: 'po co ja tam?'. 



- Jeśli się nie mylę, od zawsze chciałaś ustatkować się w Madrycie. Dlaczego?

- Kocham mój ojczysty kraj, ale zawsze byłam ciekawa wyjścia na zewnątrz, zamieszkania samej. Z Madrytem przydarzyło mi się coś niesamowitego i kiedy po raz pierwszy przyszłam tu pracować, poczułam, że to jest moje miejsce. Chciałabym zostać tu na trochę dłużej, ale jak to zawsze mówię: my, aktorzy zawsze jesteśmy tam, gdzie znajdujemy pracę, więc jeśli jutro będę musiała wyjechać do Indii, cóż... właśnie tam będę. 





- Twoja najbardziej oczekiwana przez wszystkich rola to Sofia w nadchodzącym sezonie Szkoły dla Elity. Co możesz nam o niej zdradzić?

- Wciąż nie mogę nic zdradzić, ale jestem bardzo szczęśliwa i wdzięczna. Bardzo dobrze spędziłam czas na nagrywaniach, poznałam przecudownych ludzi i jak dla mnie, była to niespodzianka w najlepszym tego słowa znaczeniu. Nie wiem, czego dokładnie oczekiwałam, ale bez wątpliwości przekroczyło to wszelkie moje oczekiwania. Jestem odrobinę zdenerwowana na premierę...


- Część twoich znajomych podkreśla, że Szkoła dla Elity to jedna wielka rodzina. Jak przeżyłaś tę przygodę, mimo dołączenia do ekipy dopiero w piątym sezonie? Dobrze cię przyjęli?

- Wejściu do piątego sezonu, i to po takim czasie, w którym oni nagrywali, towarzyszy takie samo uczucie jak wtedy, gdy idziemy do nowej szkoły. Zawsze idziesz ze strachem, że nie zdobędziesz tam nowych przyjaciół, że nikogo nie poznasz... ale przyjęli mnie wyśmienicie. Ja się czuję częścią Szkoły dla Elity!



- Jesteś przygotowana na to, że nowa postać będzie miała wpływ na twoje obecne życie?

- Nie, prawda jest taka, że nie *śmieje się* Przydarza mi się to na co dzień. Idę, pracuję, a później co przychodzi i jak... nie wiem. Mam nadzieję, że wszystko przyjmę pozytywnie.





VALENTINA X REEBOK




Gdy pojawią się oryginalne zdjęcia, zaktualizuję














 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#THROWBACK Valentina dla kampanii Sweet Victorian!

W latach 2013-2015 Valentina była modelką dla firmy Sweet Victorian zajmującej się produkcją i sprzedażą bielizny, strojów kąpielowych czy piżam. Pracowała z takimi osobami jak Angela Torres, Delfi Chaves, Cande Vetrano, Jenny Martinez.
Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.