Valentina Zenere, księżniczka Instagrama, ta argentyńska 'nieznana' aktorka, piosenkarka i modelka z 6,8 obserwujących - tak prezentuje się opis na okładce gazety Expansión Fuera de Series, specjalnego wydania - Especial Fiestas (Wyjątkowe Przyjęcia), którą mogliśmy zakupić praktycznie w każdym hiszpańskim kiosku 19 grudnia 2020 roku! Chcielibyście poznać artykuł? Zapraszam do przeczytania dalej.
Valentina Zenere, od bycia aktorką Disneya aż po bohaterkę Telefonistek, z 6,8 milionami fanów na Instagramie: "Nie znam się na mediach społecznościowych".
Być może przez pragnienie oderwania się od anielskiego wizerunku związanego z byciem częścią Disney Channel, z fabryki bajek wynurzają się kobiece talenty pełne pazurów i siły. We wcześniejszych dekadach była np. zawsze polemiczna Britney Spears, czy zbuntowana Miley Cyrus, która z tupetem zakończyła swoją przygodę z Hanną Montaną. Przeszły one przełom pełen dezorientacji, hałasu, lycry i neonowych kolorów, aby w końcu ustatkować się w karierze piosenkarek. Nowa generacja gwiazd, które nie pragną już być księżniczkami, powoli zanika w przeciwieństwie do nowego stereotypu 'zniszczonej zabawki'. Razem z Zednayą, która w wieku 24 lat zaskakuje publikę, odgrywając rolę uzależnionej w najbardziej kontrowersyjnym serialu sezonu - Euphorii, transmitowanym przez HBO, trzeba również mieć na uwadze argentyńską aktorkę Valentinę Zenere (pochodzącą z Buenos Aires, urodzoną 15 stycznia 1997r.)
Międzynarodowe magazyny mody, takie jak Glamour Mexico, który ostatnio dedykował jej swoją okładkę gazety, ogłaszają, że jej obiecująca kariera aktorki, piosenkarki i modelki dopiero się rozpoczyna. Znana ze swojej roli jako Ambar - antagonistka serialu Disneya "Soy Luna", transmitowanym od 2016 do 2018 roku, wspomina z nostalgią tamte "piękne i intensywne" lata. "Będę trzymała w sercu wszystkie chwile, które wtedy przeżyłam. Jestem przeogromnie wdzięczna, uwielbiam Was i wiem, że o tym wiecie". Nigdy nie uważała siebie za maskotkę na łańcuchu, do czego przyznały się niektóre jej towarzyszki. "Nie, dla mnie to nie jest prawda. Każda osoba to odrębny świat i każdy z nas musi zmierzyć się w życiu z tym, na co sam się zdecydował. Myślę, że to zastrzeżenie jest również po to, byśmy się czegoś nauczyli i również dorośli personalnie. Ale myślę, że to nie ma nic w związku z kanałem, ja zabieram stamtąd same pozytywne rzeczy, chwile bardzo wyjątkowe, które na zawsze pozostaną we mnie".
ZAKOCHANA W HISZPANII
Mieszka w Hiszpanii od swojej przygody z fikcją Netflixa, Telefonistki, gdzie odgrywała rolę Camili Salvador, a teraz planuje swoją międzynarodową karierę w stolicy (Madryt). "Jestem bardzo zadowolona, to kraj, którego zawsze uwielbiałam. Teraz, gdy tu mieszkam, zauważam w nim jeszcze więcej atrakcyjności. Bardzo podobają mi się tutejsi ludzie, są bardzo życzliwi, a w Madrycie zawsze jest co robić, nieważne co by to było! To mi się właśnie bardzo podoba", mówi uśmiechnięta.
Nie bez powodu nadchodzi szansa na udział w platformach zajmujących się serialami fikcyjnymi z zasięgiem europejskim. "Bardzo bym chciała, jednak nie uważam się za tak bardzo rozpoznawalną", mówi skromnie wbrew licznej ilości obserwujących na Instagramie, którzy w pełnym rozkwicie marketingu cyfrowego pozwolą jej spokojnie żyć za like'i. "Nie znam się na mediach społecznościowych. Oczywiście, że pochłaniam je tak jak pewnie wszyscy współcześnie, ale z innego miejsca, nie pakuję się w nie całkowicie". Czasami wyszukuje swoje imię w google, mimo że zazwyczaj przegląda tylko opinie, które ją podboduwują, a nie te pisane przez haterów. "Krytyka zawsze będzie i w związku z tym jest wszystko w porządku. Jednak odbieram tylko opinie konstruktywne, uwielbiam je słuchać. Wszystkie, które przychodzą z miejsca, gdzie jest szacunek są doceniane. Teraz, kiedy jest mnóstwo przemocy, ci, którzy mówią wiele, mimo że nie wiedzą nic... Nie rusza mnie to ani trochę. Wszelkie złośliwe czy bezpodstawne opinie w żaden sposób na mnie nie wpływają", kontynuuje.
Ta normalność dotycząca "cyklu selfie", gdzie pojawia się bez makijażu lub leżąc ze swoim chłopakiem, Hiszpanem Jordi Lladó, z kręgu Pepe Barroso, podbija nastoletnią publiczność. "Lubię poznawać ludzi, i tak jak są złe doświadczenia, są też te dobre, które koniec końców zaskakują cię i dają zauważyć, że są ludzie z wyśmienitymi cechami. Najpiękniejsze są spotkania, zobaczenie na własne oczy, jak identyfikują się z twoją osobą, wiedza, że czują to samo, co kiedyś chciałaś im przekazać".
CELE NA NOWY ROK
W 2021 prosi o "odnowienie energii i aby w końcu zaczęły przydarzać się te dobre rzeczy", ale nie zaprzecza etapie, w którym nauczyła się bardziej słuchać samej siebie i kontrolowaniu swoich emocji dzień w dzień. "Ja nie żyję jak w automacie, tylko cieszę się każdą chwilą z osobami, które kocham i które mnie otaczają. I właśnie to jest mój przekaz, że często przez rutynę czy cokolwiek innego żyliśmy w przyspieszeniu, a czasem po prostu trzeba zahamować, więcej się bawić i być wdzięcznym. To właśnie niewielkie rzeczy nas uszczęśliwiają", dopowiada.
Również wykorzystała szansę na kształcenie samej siebie. "Zawsze odnajduję coś do zrobienia, co powiązane jest z moją pracą. Zawsze otaczałam się muzyką i uwielbiam ją, lecz obecnie jestem bardziej uważna. Odkrywam swoją drogę, a przy tym dobrze się bawię", opowiada ze swoim charakterystycznym argentyńskim akcentem. Ale to aktorstwo jest tym, co najbardziej ją uszczęśliwia. "Zawsze tego potrzebuję, są momenty w życiu, w których również muszę przygotować postać. Moja rodzina, przyjaciele i chłopak dobrze mnie znają i zawsze się z tego śmiejemy".
Wciąż pamięta swój casting do "Casi Angeles". Była wtedy ze swoimi rodzicami w Meksyku i nie mogła w to uwierzyć: "Na początku mi odmówili, bo stwierdzili że byłam za młodziutka, ale minęło kilka tygodni i zadzwonili do mnie, powiedzieli, że napisali scenariusz odpowiedni dla mojej roli". Inspirację bierze od swojej mamy: "Jest ona według mnie osobą bardzo silną, wiele w życiu przeszła, a zawsze jest optymistką, widząc jej uśmiech, zawsze potrafię odnaleźć pozytywy. Tak, jest godna podziwu. Cały czas próbuję zarazić się nieco od jej wyjątkowej energii".
INSTYNKTOWNA I WYSPORTOWANA
Valentinę kosztują porażki. "Jestem osobą zarówno białą, jak i czarną. Ale zawsze mam moją rodzinę, przyjaciół i chłopaka, którzy zawsze mi towarzyszą. Są dla mnie wielkim wsparciem i myślę, że nie dałabym rady zrobić tego wszystkiego bez nich". Najbardziej boli ją stracenie wszystkich ważnych dat zapisanych w kalendarzu, coś, co doświadczyła odkąd miała 13 lat. "Zawsze mówili mi, bym walczyła o to, co kocham, że nikt nigdy nie przyjdzie, by ot tak zadzwonić dzwonkiem do moich drzwi. Każdego dnia musimy dążyć do osiągnięcia tego, co pragniemy, a z wysiłkiem, wiarą i miłością... wszystko się wydarzy".
Zalotna i zakochana w zdrowym trybie życia, ćwiczy minimum trzy razy w tygodniu, bez oszalenia. "Wcześniej mi się to nie podobało, ale teraz rozumiem, że jest to część mojej rutyny i pozwala mi to rozładować emocje, a także mieć chwilę na przerwę, co jest dla mnie jak prezent". Trenuje boks, ćwiczenia na własną rękę i z odpowiednimi przedmiotami, jak np. wstęga, czy TXR. "Odpowiednia lokalizacja i aerobik".
Odkąd jest wegetarianką, zapewnia, że będzie bardziej dbała o zdrowe odżywianie się. "Ważne są dla mnie składniki, by jedzenie było dobrej jakości i by dobrze na mnie wpływało". Mimo tego, pozwala sobie czasem na przyjemności: "Uwielbiam desery i czasem je jem, kiedy mi na to pozwalają". Jej 'must have' to krem nawilżający, zalotka do rzęs, tusz do brwi i rozświetlacz w kremie od Chanel. "To moja podstawa wszystkiego". A w szafie ex-księżniczki, przeważa chłopięca odzież. "Uwielbiam ubierać rzeczy oversize. Koszulka lub bluza XXL z butami teksańskimi lub na obcasie nigdy nie zawodzi".
Zdjęcia zostały wykonane przez Rafa Gallar.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz