Hiszpański magazyn Europa Press ujawnił nam najnowszy wywiad z Valentiną! Opowiada nam ona nieco o serialowej Ambar, swoim chłopaku, czy trasie koncertowej! Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej – zapraszam do przeczytania dalej!
Europa Press, wydział Chance jeszcze dzisiaj (tj. 05.01.2018) dodali wywiad z Valentiną, która wiele nam mówi odnośnie trasy, Ambar, a także o Marcosie!
Tłumaczenie wywiadu:
P: Co zobaczymy podczas show?
VZ: To jest bardzo cudowne show, będziemy tańczyć na wrotkach i zobaczycie bohaterów w pełnej osobowości. Zobaczycie, jak Ambar robi złe rzeczy, tak jak tego chcieliście.
P: Jak odbywa się trasa jak na razie?
VZ: Jestem bardzo zadowolona, jak i zdenerwowana. Dotarliśmy tu 2 stycznia, a pierwsze miasto jakie zwiedzamy to Barcelona. Bardzo spodobało mi się to, co zdążyliśmy już zobaczyć, byliśmy już także na stadionie i widzieliśmy te wszystkie puste miejsca; już nie mogę się doczekać kiedy się one zapełnią.
P: Czyli jesteś rannym ptaszkiem?
VZ: Nie, znaczy... nie byłabym rannym ptaszkiem, gdybym nie musiała wstawać wcześnie, ale to jest praca i tak już jest; odpoczywam, kiedy znajduję na to czas. Ale z przyjemnością mogłabym spać nawet do trzeciej po południu. Zawsze gdy mogę, to śpię bardzo długo, ponieważ zmagam się z wielkim zmęczeniem w ciągu dnia, uwielbiam spać 15 godzin.
Odpoczywaliśmy, zanim mieliśmy odwiedzić Europę i byłam wtedy w Punta del Este w Urugwaju z moją rodziną, przyjaciółmi i chłopakiem. I podczas tych trzech i pół miesięcy mieliśmy miesiąc, w którym szliśmy na plażę, żeby się poopalać.
P: A jak u twojego chłopaka? Jak wam się układa?
VZ: To chłopak, który nie ma nic wspólnego z mediami. Znam go odkąd byłam malutka, chodziliśmy razem do szkoły, towarzyszy mi w całym tym szaleństwie, ale nie ma nic wspólnego z tym światem.
P: Jak długo jesteście razem?
VZ: Byliśmy ze sobą cztery lata, później oboje zerwaliśmy, a teraz znów do siebie wróciliśmy, a więc kocham go jak moją rodzinę. Wyobraź sobie!
P: I ile czasu jesteście razem, po tym jak do siebie wróciliście?
VZ: Krótki okres czasu, dlatego mówię ci to jako pierwsza.
P: W Soy Lunie jesteście artystami bardzo skompletowanymi: Tańczycie, śpiewacie, jeździcie na wrotkach...
VZ: Ja uczę się aktorstwa od 6 roku życia, zaczęłam w komedii muzycznej, to od niej to wszystko się zaczęło i odkąd byłam bardzo mała, wiedziałam już co chciałam robić; kiedy miałam 11/12 lat mój coach, który jest najlepszy na świecie i z którym teraz wciąż pracuję, zdecydował, żebym poszła wyżej, gdzie ludzie mają około 20 lat. Był to wtedy bardzo intensywny tydzień: w poniedziałek balet, we wtorek jazz, powietrzne akrobacje, aktorstwo, śpiew... więc to zawsze w muzyce się kształtowałam, a poza tym Disney to wielka szkoła, wielka, olbrzymia szkoła; ale ja zawsze mówię to samo: nikt nigdy nie powinien przestawać się kształcić, ciągle powinniśmy zdobywać wiedzę, ponieważ nikt nigdy nie stanie się wszechwiedzący.
P: Powietrzne akrobacje - to ostatnio stało się bardzo modne.
VZ: Ćwiczyłam to odkąd byłam małą dziewczynką, trenowałam to w domu, ponieważ lubiłam to.
P: A więc jesteś artystką od urodzenia.
VZ: Zawsze wiedziałam, że chcę zostać artystką, urodziłam się, czując to. Moja mama ma pewną anegdotę, która mówi, że pewnego dnia powiedziałam jej: "Mamo, ja muszę tam iść".
P: 10 lat temu wystąpiłaś w reklamie Barbie.
VZ: Tak. Był casting dla dziewczynek po lekcjach i poszłam na niego w moim mundurku i było to moje pierwsze doświadczenie przed kamerami, a później powiedzieli nam nieco o Barbie.
P: I jak dotarłaś do Soy Luny?
VZ: Nigdy tego nie zapomnę. Kończyłam wtedy szkołę i zastanawiałam się czy uczyć się dalej czy też nie, ale doskonale wiedziałam, co chciałam robić. I wtedy poszłam na casting do Disneya...
P: Jak wyglądał odzew od Disneya?
VZ: Tego dnia zadzwonili do mnie z wydziału, żeby powiedzieć mi: "Jutro jest ostatni dzień, żeby to powtórzyć", wciąż nie zadzwonili do mnie z Disneya, ale powiedziałam im, że nie, podziękowałam i odłożyłam słuchawkę. Kiedy ją odłożyłam, pomyślałam: "co ja tak właściwie robię?", ale po kilku dniach oddzwonili do mnie z Disneya.
P: Jak ci idzie bycie alter ego w Soy Lunie?
VZ: Kocham to, nigdy nie było u mnie problemu z rozróżnieniem postaci, a mojej własnej osoby. Ludzie mówili mi, że mnie przygotują, że nie zaakceptują mnie takiej i że cały czas będą rzucać jakieś komentarze na mój temat, ale było na odwrót. Także prawdą jest to, że opowiadamy całkiem inną historię, nie jest to zło samo z siebie, Ambar po prostu nie otrzymała żadnej miłości i nie wie, co to miłość, ani jak powinno się kochać. Nie wychowali jej z miłością i dlatego ona nie wie, co to jest miłość... nigdy nie zapytali jej: "Jak tam w szkole?", nie przytulali jej, więc ona nie wie jak to robić.
P: Co masz wspólnego ze swoją postacią?
VZ: Miara, z jaką Ambar dorastała przez te trzy sezony była mimiką, dorastałyśmy wtedy razem. Lubimy miłość, ale ona nie zna tego, ja za to jestem wrażliwa, ale dużo mnie kosztuje wyrażanie uczuć, bo jest to dla mnie bardzo intymne; wiem, że to dużo mnie kosztuje i dzielę się tym jedynie z mamą i jeszcze jedną osobą. Ambar urodziła się jako popularna w szkole księżniczka, którą każdy naśladuje, jest osobą bardzo zimną, bardzo oschłą, ponieważ jak ci już mówiłam, nie wie co to miłość, jest bardzo rozważna.
P: Valentina, masz 4,3 miliony obserwujących na Instagramie.
VZ: To bardzo wiele ludzi, naprawdę. Ja nie jestem świadoma niczego. mówisz mi to, a ja "wow!". Jestem jaka jestem, wstawiam zdjęcie, a po dwóch miesiącach kolejne, bo sobie zapomniałam. Prawdą jest to, że to co wstawiam, wstawiam, czując się odpowiedzialna, bo dotyczy to wielu ludzi. Jestem bardzo wdzięczna ludziom.
P: Twoje zdjęcia są bardzo poukładane, rozważasz nad tym, że mogą wyciągnąć wnioski, odmienne od tego jak jest w rzeczywistości?
VZ: To są zdjęcia, które mi się podobają i lubię czasem wrzucić coś związanego z modą i też bardzo zadbane, ale nie wstawiam wszystkich, które są przekształcone, jak prosto z produkcji. Na co dzień nie używam makijażu, na zdjęciach tak, ale w życiu prawdziwym nie. Nie jestem Kylie Jenner, która zawsze jest wymalowana.
P: Jak wygląda twój dzień, kiedy nie pracujesz? Co lubisz robić?
VZ: Bardzo lubię wyjść na plażę, przebywam z przyjaciółkami, nie rozmawiając o pracy. Próbuję przestać, bo cały czas na ogół myślisz o pracy, bo pracujesz całymi dniami i wtedy próbuję przestać i być tam razem z nimi, ciesząc się i rozmawiając, tak samo jak z moją rodziną. One mają życie zupełnie inne niż moje.
P: Jaką muzykę lubisz?
VZ: Reggeaton i trap, Bruno Mars wydaje mi się najbardziej utalentowaną osobą na świecie, kocham go.
P: Kiedy wstajesz, od razu sprawdzasz swój stan w lusterku?
VZ: Zaspana twarz... mówię: "tak, teraz czas zacząć ten dzień!". Ale wstaję z czasem, bo jestem strasznym śpiochem.
P: Twoi rodzice zawsze towarzyszą ci podczas trasy?
VZ: Tak, oczywiście, mówię im, żeby mi towarzyszyli. 15 stycznia są moje urodziny i będą mi towarzyszyć odrobinę podczas trasy.
Moja siostra także i pytają się, czy wtargnąć do mnie, a ja na to: "Tak, oczywiście, że przyjdźcie do mnie, będziecie widzieć mnie tyle czasu ile będziecie chcieli!"
P: Twój look na co dzień.
VZ: Bardzo lubię czarny, uwielbiam go. Jest elegancki, widziałam także inne kolory, popieram ludzi, którzy ryzykują, zmieniają i tworzą z tego cudowne rzeczy.
P: Twoje ulubione jedzenie...
VZ: Sushi.
A może Ambar wcale nie jest taka zła ani na ekranie, ani w rzeczywistości?
Po tym wywiadzie, możemy oficjalnie powiedzieć: Valentina wróciła do swojego byłego chłopaka – Marcosa!
Odpoczywaliśmy, zanim mieliśmy odwiedzić Europę i byłam wtedy w Punta del Este w Urugwaju z moją rodziną, przyjaciółmi i chłopakiem. I podczas tych trzech i pół miesięcy mieliśmy miesiąc, w którym szliśmy na plażę, żeby się poopalać.
P: A jak u twojego chłopaka? Jak wam się układa?
VZ: To chłopak, który nie ma nic wspólnego z mediami. Znam go odkąd byłam malutka, chodziliśmy razem do szkoły, towarzyszy mi w całym tym szaleństwie, ale nie ma nic wspólnego z tym światem.
P: Jak długo jesteście razem?
VZ: Byliśmy ze sobą cztery lata, później oboje zerwaliśmy, a teraz znów do siebie wróciliśmy, a więc kocham go jak moją rodzinę. Wyobraź sobie!
P: I ile czasu jesteście razem, po tym jak do siebie wróciliście?
VZ: Krótki okres czasu, dlatego mówię ci to jako pierwsza.
P: W Soy Lunie jesteście artystami bardzo skompletowanymi: Tańczycie, śpiewacie, jeździcie na wrotkach...
VZ: Ja uczę się aktorstwa od 6 roku życia, zaczęłam w komedii muzycznej, to od niej to wszystko się zaczęło i odkąd byłam bardzo mała, wiedziałam już co chciałam robić; kiedy miałam 11/12 lat mój coach, który jest najlepszy na świecie i z którym teraz wciąż pracuję, zdecydował, żebym poszła wyżej, gdzie ludzie mają około 20 lat. Był to wtedy bardzo intensywny tydzień: w poniedziałek balet, we wtorek jazz, powietrzne akrobacje, aktorstwo, śpiew... więc to zawsze w muzyce się kształtowałam, a poza tym Disney to wielka szkoła, wielka, olbrzymia szkoła; ale ja zawsze mówię to samo: nikt nigdy nie powinien przestawać się kształcić, ciągle powinniśmy zdobywać wiedzę, ponieważ nikt nigdy nie stanie się wszechwiedzący.
P: Powietrzne akrobacje - to ostatnio stało się bardzo modne.
VZ: Ćwiczyłam to odkąd byłam małą dziewczynką, trenowałam to w domu, ponieważ lubiłam to.
P: A więc jesteś artystką od urodzenia.
VZ: Zawsze wiedziałam, że chcę zostać artystką, urodziłam się, czując to. Moja mama ma pewną anegdotę, która mówi, że pewnego dnia powiedziałam jej: "Mamo, ja muszę tam iść".
P: 10 lat temu wystąpiłaś w reklamie Barbie.
VZ: Tak. Był casting dla dziewczynek po lekcjach i poszłam na niego w moim mundurku i było to moje pierwsze doświadczenie przed kamerami, a później powiedzieli nam nieco o Barbie.
P: I jak dotarłaś do Soy Luny?
VZ: Nigdy tego nie zapomnę. Kończyłam wtedy szkołę i zastanawiałam się czy uczyć się dalej czy też nie, ale doskonale wiedziałam, co chciałam robić. I wtedy poszłam na casting do Disneya...
P: Jak wyglądał odzew od Disneya?
VZ: Tego dnia zadzwonili do mnie z wydziału, żeby powiedzieć mi: "Jutro jest ostatni dzień, żeby to powtórzyć", wciąż nie zadzwonili do mnie z Disneya, ale powiedziałam im, że nie, podziękowałam i odłożyłam słuchawkę. Kiedy ją odłożyłam, pomyślałam: "co ja tak właściwie robię?", ale po kilku dniach oddzwonili do mnie z Disneya.
P: Jak ci idzie bycie alter ego w Soy Lunie?
VZ: Kocham to, nigdy nie było u mnie problemu z rozróżnieniem postaci, a mojej własnej osoby. Ludzie mówili mi, że mnie przygotują, że nie zaakceptują mnie takiej i że cały czas będą rzucać jakieś komentarze na mój temat, ale było na odwrót. Także prawdą jest to, że opowiadamy całkiem inną historię, nie jest to zło samo z siebie, Ambar po prostu nie otrzymała żadnej miłości i nie wie, co to miłość, ani jak powinno się kochać. Nie wychowali jej z miłością i dlatego ona nie wie, co to jest miłość... nigdy nie zapytali jej: "Jak tam w szkole?", nie przytulali jej, więc ona nie wie jak to robić.
P: Co masz wspólnego ze swoją postacią?
VZ: Miara, z jaką Ambar dorastała przez te trzy sezony była mimiką, dorastałyśmy wtedy razem. Lubimy miłość, ale ona nie zna tego, ja za to jestem wrażliwa, ale dużo mnie kosztuje wyrażanie uczuć, bo jest to dla mnie bardzo intymne; wiem, że to dużo mnie kosztuje i dzielę się tym jedynie z mamą i jeszcze jedną osobą. Ambar urodziła się jako popularna w szkole księżniczka, którą każdy naśladuje, jest osobą bardzo zimną, bardzo oschłą, ponieważ jak ci już mówiłam, nie wie co to miłość, jest bardzo rozważna.
P: Valentina, masz 4,3 miliony obserwujących na Instagramie.
VZ: To bardzo wiele ludzi, naprawdę. Ja nie jestem świadoma niczego. mówisz mi to, a ja "wow!". Jestem jaka jestem, wstawiam zdjęcie, a po dwóch miesiącach kolejne, bo sobie zapomniałam. Prawdą jest to, że to co wstawiam, wstawiam, czując się odpowiedzialna, bo dotyczy to wielu ludzi. Jestem bardzo wdzięczna ludziom.
P: Twoje zdjęcia są bardzo poukładane, rozważasz nad tym, że mogą wyciągnąć wnioski, odmienne od tego jak jest w rzeczywistości?
VZ: To są zdjęcia, które mi się podobają i lubię czasem wrzucić coś związanego z modą i też bardzo zadbane, ale nie wstawiam wszystkich, które są przekształcone, jak prosto z produkcji. Na co dzień nie używam makijażu, na zdjęciach tak, ale w życiu prawdziwym nie. Nie jestem Kylie Jenner, która zawsze jest wymalowana.
P: Jak wygląda twój dzień, kiedy nie pracujesz? Co lubisz robić?
VZ: Bardzo lubię wyjść na plażę, przebywam z przyjaciółkami, nie rozmawiając o pracy. Próbuję przestać, bo cały czas na ogół myślisz o pracy, bo pracujesz całymi dniami i wtedy próbuję przestać i być tam razem z nimi, ciesząc się i rozmawiając, tak samo jak z moją rodziną. One mają życie zupełnie inne niż moje.
P: Jaką muzykę lubisz?
VZ: Reggeaton i trap, Bruno Mars wydaje mi się najbardziej utalentowaną osobą na świecie, kocham go.
P: Kiedy wstajesz, od razu sprawdzasz swój stan w lusterku?
VZ: Zaspana twarz... mówię: "tak, teraz czas zacząć ten dzień!". Ale wstaję z czasem, bo jestem strasznym śpiochem.
P: Twoi rodzice zawsze towarzyszą ci podczas trasy?
VZ: Tak, oczywiście, mówię im, żeby mi towarzyszyli. 15 stycznia są moje urodziny i będą mi towarzyszyć odrobinę podczas trasy.
Moja siostra także i pytają się, czy wtargnąć do mnie, a ja na to: "Tak, oczywiście, że przyjdźcie do mnie, będziecie widzieć mnie tyle czasu ile będziecie chcieli!"
P: Twój look na co dzień.
VZ: Bardzo lubię czarny, uwielbiam go. Jest elegancki, widziałam także inne kolory, popieram ludzi, którzy ryzykują, zmieniają i tworzą z tego cudowne rzeczy.
P: Twoje ulubione jedzenie...
VZ: Sushi.
A może Ambar wcale nie jest taka zła ani na ekranie, ani w rzeczywistości?
Po tym wywiadzie, możemy oficjalnie powiedzieć: Valentina wróciła do swojego byłego chłopaka – Marcosa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz